Cześć, nadal nie wymyśliłam jakiegoś oryginalnego przywitania. Postaram się o tym pomyśleć, jeżeli macie jakieś pomysły, piszcie w komentarzach.
Tematem dzisiejszego posta jest bycie sobą. Be yourself to bardzo popularne hasło, tytuł wielu piosenek, życiowe motto wielu ludzi. Ale tak naprawdę... co to znaczy?
Be yourself to, jak już zapewne wiecie, znaczy być sobą. Często nie czujemy się sobą. Nie chcemy, nie możemy. Miałam taki czas w szkole. Czułam się tak... nieswojo, dziwnie. Co innego szkoła muzyczna. W każdym razie starałam się być cicha, grzeczna, ale jest to trudne dla szalonej i rozgadanej osoby. Bo taka właśnie jestem i tego nie ukrywam. Czuję się dobrze ze swoją osobowością, bo się tego nauczyłam, i tyle.
Chciałam też napisać o przypadku autorytetów. Kto, lub co to w ogóle jest? Dla mnie autorytet to osoba, którą się inspirujemy. Jednak czasem przechodzi to już w coś innego. Rodzaj obsesji. Ja również mam swój autorytet. Jest nim Cate Blanchett. Był czas, że chciałam być dokładnie, szczegół w szczegół, tak jak ona. Sylwetkę, rysy, życie, charakter. Starałam się zmienić na osobę delikatną, bo roześmiana jestem i dystans do siebie też mam. Nie wychodziła mi ta zmiana. Pewnego dnia powiedziałam sobie "Po co? Dlaczego chcę być nią? Przecież mam swój, odmienny, świetny charakter. Dość. Będę sobą i tego nie zmienię". Nie żałuję mojej decyzji, a słowa mi zapadły w pamięć na długo.
Oczywiście mówiąc "nie zmieniaj się" mam na myśli naszą pozytywną stronę. Jeżeli mamy problemy ze złością, rzucaniem niepotrzebnych słów, itp. to oczywiście trzeba pracować nad poprawą.
(Nareszcie) udał mi się w miarę krótki post. Mam nadzieję, że przesłanie, które chciałam w nim umieścić wyraźnie dociera do czytelników. Dziękuję za przeczytanie, zapraszam do komentowania i czytania innych postów :)
AniaActress
Zdjęcie z grafiki GoogleZdjęcie z grafiki Google
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz